Wspomnienia z pielgrzymki na Ukrainę (27.06. – 9.07.2011)

„Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus…”

Tym pięknym chrześcijańskim pozdrowieniem, wypowiadanym z wielką
atencją, witano nas powszechnie na Ukrainie w polskich środowiskach, w pobliżu
kościołów, na ulicy i w domach. Na terenie prywatnych posesji często były widziane
religijne symbole i znaki przywiązania do Boga: fi gurki Niepokalanej, kapliczki,
krzyż – otaczane wielką czcią. Na publicznych placach z kolei – często Krzyże, czy
fi gury Matki Bożej widniały w najbliższym sąsiedztwie pomników niechlubnej,
komunistycznej przeszłości. Wiara i nadzieja musiały jednak towarzyszyć ludziom
w najtrudniejszych czasach komunistycznego totalitaryzmu. Przeczytałam
w jednym z kościołów: „Przyjdą nowe czasy, wymagają nowych świateł, nowych
mocy. Bóg je da w swoim czasie!” I jeszcze wymowa tablic pamięci, poświęconych
ofi arom nienawiści, spotykane w wielu kościołach (np. w sanktuarium Matki Bożej
Latyczowskiej, w katedrze we Lwowie) z modlitwą: „Pomóż przebaczyć”. Te słowa
świadczą wymownie o pragnieniu przyjęcia prawdziwie chrześcijańskiej postawy
wobec doświadczonej niesprawiedliwości, krzywdy i bólu w konfl iktach narodowościowych
i walce z Bogiem, religią i z wszystkim „co polskie” na tych terenach.
Ale – po kolei. Chcę podzielić się moimi przeżyciami z naszej pielgrzymki na
Ukrainę na przełomie czerwca i lipca tego roku. Głównym celem naszej ośmioosobowej
grupy z Moderatorem naszego Centrum ks. Jackiem Hermą na czele – było
nawiedzenie Centrum Światło-Życie w Gwardyjsku (dawnym Felsztynie), gdzie
przed 2 laty miejscowy biskup Leon Dubrawski, ordynariusz diecezji kamieniecko-
-podolskiej dokonał poświęcenia tego ośrodka dla pracy ewangelizacyjnej na tym
terenie. Inni uczestnicy pielgrzymki to Bożena Duda, Mariusz Cichoń z Rheinbergu,
Małgorzata i Paul Bayerowie z Zweibrücken, Maria Rabsztyn z Katowic oraz
karlsberżanki Barbara Mazur i Gizela Skop.
Wczesnym rankiem 27 czerwca ruszyliśmy z Carlsbergu w stronę Polski.
Późnym wieczorem dotarliśmy do Dursztyna, na „Wichrówkę”- miejsce pełne dobrych
tradycji ewangelizacyjnych naszego Ruchu. Tam czekali na nas już pielgrzymi
z Rheinbergu i Katowic, i serdecznie zostaliśmy ugoszczeni przez Krystynę Herl.
Następnego dnia, 28 czerwca, udaliśmy się do Centrum Ruchu w Krościenku, bo
to miejsce nie wszystkim z nas było znane. Odwiedziliśmy Kopią Górkę z Kaplicą
Chrystusa Sługi i amfi teatrem. Witały nas mieszkanki Kopiej, a w historię tego
miejsca wprowadziła nas Dorota Seweryn. Odwiedziliśmy grób Sługi Bożego ks.
Franciszka Blachnickiego, a w drodze powrotnej do Dursztyna zatrzymaliśmy się
w Dębnie z zabytkowym drewnianym kościółkiem oraz nawiedziliśmy Ludźmierz,
główne sanktuarium maryjne Podhala.
W drodze na „Wichrówkę” wstąpiliśmy jeszcze w Dursztynie do Sióstr Niepokalanek
na „Skałce”; jest to miejsce związane z osobą śp. Mieczysławy Faryniak,
która fundowała to miejsce i zbudowała tam kaplicę poświęconą Duchowi Świętemu.
W Dursztynie i okolicy zasłynęła z przechowywania w czasie niemieckiej okupacji
rodziny żydowskiej i z pracy wychowawczej, prowadzonej z wielkim oddaniem, dla
dobra miejscowej ludności. Wieczór tego dnia spędziliśmy w domu Heleny Bratkowskiej,
rodowitej dursztynianki, która teraz wspomaga nas w naszych pracach
w Centrum w Carlsbergu.
29 czerwca wyjechaliśmy w stronę granicy polsko-ukraińskiej, zatrzymując
się jeszcze i goszcząc w Rzeszowie u Danuty Wołowiec. Wieczorem dotarliśmy do
„Marianum” w Przemyślu, Centrum Ruchu diecezji przemyskiej, gdzie mieliśmy
okazję się spotkać z uczestnikami trwającej tam Oazy III stopnia rodzin.
Następnego dnia, 30 czerwca, w katedrze przemyskiej była sprawowana dla
nas Eucharystia. Po niej, w drodze do „Marianum”, mieliśmy zaszczyt spotkać Ks.
Biskupa Adama Szala. Po obiedzie w „Marianum” i przepakowaniu się, dwoma tylko
samochodami ruszyliśmy w stronę przejścia granicznego w Medyce. Pan Bóg był
dla nas bardzo łaskawy – nie musieliśmy stać długo na przejściu granicznym i za
5 godzin byliśmy już u celu tego etapu naszej pielgrzymki – w Gwardyjsku, witani
serdecznie przez moderatora Centrum, ks. Jarosława Gąsiorka i ks. Piotra Główkę.
Następnego dnia, w piątek 1 lipca, pojechaliśmy odwiedzić sanktuarium
Matki Bożej Latyczowskiej, Królowej Podola i Wołynia. W Sanktuarium znajduje
się kopia obrazu Matki Bożej „Salus popoli romani” z bazyliki Santa Maria Maggiore
w Rzymie, z którą przyjechali tutaj w celach misyjnych Dominikanie na przełomie
XVI i XVII stulecia. W pięknie odnowionym kościele trwały przygotowania do
odpustu, zawsze bardzo uroczyście obchodzonego. Z informatora dowiedzieliśmy
się, że to święte miejsce jest coraz bardziej znane na Ukrainie, w Polsce i w Europie.
Dociera tam bardzo wielu turystów i pielgrzymów.
W drodze powrotnej do Gwardyjska nawiedzamy jeszcze zamek warowny
w Międzybożu, gdzie znajduje się Muzeum Głodu z lat 1932-1933. To miejsce jest
przejmującym dowodem okrucieństwa Stalina wobec ludzi, którzy nie chcieli zakładać
kołchozów. W tych latach na Ukrainie zginęło z głodu (sztucznie wywołany przez
władze komunistyczne) ok. 6 milionów ludzi, nie wolno im było korzystać z plonów
ich żyznej ziemi, ani przechowywać żadnych zapasów żywności. Gwardyjski
kościół, odebrany katolikom, był w tym czasie na przykład zamieniony w spichlerz.
Kościół był wypełniony po sam dach zbożem, ale był równocześnie otoczony milicją,
która nie pozwalała, by ktokolwiek z ludzi mógł się do tych zapasów dostać.
W Międzybożu dotarliśmy jeszcze do żydowskiej synagogi i cmentarza z grobem
Cadyka, założyciela ruchu chasydów.
W sobotę 2 lipca uczestniczyliśmy w odpuście w Oleszkowcach, miejscowości
fi lialnej parafi i felsztyńskiej. Droga do Oleszkowiec pokazała nam fatalny stan
ukraińskich dróg. Ks. Jarek odradził nam stanowczo wyprawę naszymi samochodami
– zmieściliśmy się na szczęście wszyscy w parafi alnym mini-busie. W kościele
budowaliśmy się pięknie przygotowaną i sprawowaną liturgią w języku ukraińskim
i polskim. Mogliśmy również włączyć się swym śpiewem do tej liturgii, bo mieliśmy
w naszym gronie Mariusza Cichonia, świetnego gitarzystę, który jeszcze w Rheinbergu
przygotował śpiewnik dla naszej pielgrzymki. Po Eucharystii zostaliśmy zaproszeni
razem z Księdzem Proboszczem na agapę do rodziny, dbającej w szczególny sposób
o kościół i jego Duszpasterza. Zdumiewała nas ich gościnność i hojność, bogato
zastawiony stół – mimo prostych warunków życia (brak bieżącej wody w domu!).
Popołudniu. odwiedziliśmy rodzinę pp.. Andruszyszczynów, mieszkających tuż
obok kościoła w Gwardyjsku, będących inicjatorami pierwszych kręgów Domowego
Kościoła na Ukrainie.(aktualnie jest ich już prawie 300!) I znowu doświadczyliśmy
w ich domu wielkiej serdeczności i gościnności.
Wieczorem tego dnia miała miejsce w Gwardyjsku uroczysta Eucharystia
z okazji drugiej rocznicy erygowania Centrum Ruchu Światło-Życie. W koncele-
koncelebrze
uczestniczyło 6 kapłanów, zaangażowanych w Ruchu pod przewodnictwem
ks. Jacka Hermy. Jego homilia wygłaszana w języku polskim była tłumaczona na
język ukraiński przez ks. Gąsiorka. Liturgia była znowu starannie przygotowana
z zaangażowaniem ludzi świeckich i także z naszymi polskimi śpiewami. Wieczorem
w Centrum uczestniczyliśmy w spotkaniu z Domowym Kościołem i innymi
parafi anami oraz kapłanami, którzy uczestniczyli w liturgii.
W niedzielę, 3 lipca, po Mszy świętej parafi alnej pojechaliśmy do miasta
Chmielnicki, a potem odwiedzaliśmy miejsce związane z działalnością na tych terenach
ks. Pawła Rossy. Byliśmy w Szaróweczce, z pięknie odnowionym kościołem,
gdzie mieszkają od stuleci Polacy i liturgia sprawowana jest w języku polskim, i tym
językiem posługują się na co dzień wszyscy mieszkańcy wioski. Byliśmy następnie
w Pisarówce, gdzie Ksiądz Proboszcz ks. Pawła założył jedyny na Ukrainie Dom
Samotnej Matki prowadzony przez polskie siostry od Świętego Ducha. Byliśmy też
w innym jeszcze miejscu pasterzowania ks. Pawła – ze skromnym małym kościołem
– w Hajdajkach, oraz nawiedziliśmy stary polski cmentarz w sąsiedniej miejscowości.
W dniu 4 lipca najważniejszym wydarzeniem było dla nas spotkanie z Oazą
III stopnia w Gwardyjsku, w której uczestniczyło ok. 60 osób z Ukrainy i Polski.
Wspólnie celebrowaliśmy Eucharystię. Po obiedzie, w ramach spotkania z „żywym
Kościołem” mówiliśmy o życiu i posłudze Ojca Franciszka w Carlsbergu, a zwłaszcza
o Centrum Ewangelizacji „Marianum”; zaprezentowaliśmy nasze życie i pracę oraz
jak rodziła się w Carlsbergu, w czasie pobytu tam ks. Jarka i ks. Pawła, myśl o Centrum
Ruchu na Ukrainie. Po południu tego dnia wyjeżdżaliśmy już do Kamieńca
Podolskiego. Zamieszkaliśmy tam w Ośrodku Caritasu, bardzo blisko katedry
i Domu Sióstr Szarych Urszulanek. Mogliśmy także odbyć wstępny rekonesans
po mieście.
Następnego dnia, 5 lipca rano była Eucharystia w katedrze pod wezwaniem
św. Apostołów Piotra i Pawła, przy której stoi wysoki pomuzułmański minaret
z pozłacaną fi gurą Niepokalanej! W czasach, gdy Turcy zdobyli miasto, zamienili
katedrę katolicką na meczet i zbudowali przy niej ten właśnie minaret. Gdy miasto
wróciło w granice Rzeczypospolitej, minaret miał pozostać. W 1756 roku Polacy
umieścili na nim fi gurę Matki Bożej. W czasach komunistycznych, nawet wtedy,
gdy katedrę zamieniono na muzeum, fi gura pozostawała na swoim miejscu, górując
nad miastem. Z miejsca gdzie mieszkaliśmy roztaczał się przepiękny widok na
znaną z historii twierdzę obronną, za nim – królowały na horyzoncie wieżyczki
prawosławnej cerkwi. W Kamieńcu odwiedziliśmy „Rynek Polski”, dawny kościół
Dominikanów, „przydzielony” teraz Ojcom Paulinom, którzy podjęli się trudu jego
odbudowania. To jeden z problemów tamtejszego Kościoła – po klęsce komunizmu,
gdy zaczęli się chrześcijanie upominać o swoją kościelną własność – często nie przydziela się im
własnych kościołów, lecz rozdziela się je według nieprzewidywalnych decyzji władz miast i regionu.
Byliśmy też na przykatedralnym cmentarzu, gdzie zachowało się sporo oryginalnych polskich
nagrobków. Tego dnia odwiedziliśmy jeszcze twierdzę obronną Chocim i dotarliśmy do klasztoru SS.
Niepokalanek w Jazłowcu. Siostry przyjęły nas bardzo serdecznie, opowiadając o swojej historii,
czasach komunizmu i trudnych aktualnych problemach. Mając możliwość powrotu do Jazłowca,
podjęły się trudu odbudowania zniszczonego klasztoru i grobowca Sióstr wraz
z grobem Założycielki, błogosławionej Matki Marceliny Darowskiej. Są to tereny
wymagające ogromnej pracy ewangelizacyjnej. W miejscowości Jazłowiec nie ma
parafi i, kościół parafi alny jest w gruzach, a o tereny, na których mieszkają i któresą
własnością Sióstr Niepokalanek ubiega się „nowo-bogacki” właściciel, który już
wykupił ruiny przylegającego do klasztoru zamku, gdzie zamierza wybudować
turystyczny hotel. Trwają rozprawy sądowe, które przyznają wprawdzie Siostrom
Niepokalankom ich własne dawne tereny, ale czy panująca powszechnie na Ukrainie
korupcja i tym razem nie zwycięży? Wzruszające były odwiedziny ruin parafi alnego
kościoła w Jazłowcu. Przestrzeń już bez dachów, zarośnięta krzewami i drzewami,
na ścianach ślady fresków i malowideł, a pośród nich, w miejscu dawnej absydy,
rozpadający się kamienny ołtarz z krzyżem, przyozdobiony świeżymi kwiatami!!!
Z Jazłowca 6 lipca dotarliśmy do Lwowa, gdzie zatrzymaliśmy się w Domu Caritasu przy kościele Ojców
Franciszkanów. Odwiedziliśmy przede wszystkim katedrę Wniebowzięcia NM Panny z cudownym
obrazem Matki Bożej Łaskawej, przed którym król Jan Kazimierz w dniu 1 kwietnia 1656 roku składał
swe śluby, oddając Polskę pod opiekę Matki Bożej i obierając Ją Królową Polski. W katedrze mieliśmy
okazję zobaczyć również wystawę poświęconą nowemu Błogosławionemu, Papieżowi Janowi
Pawłowi II. Wśród wielu tekstów wspominających także Jego obecność w Lwowie w 2002 roku,
w dniu 27 czerwca, były również słowa: „Śliczna Gwiazda miasta Lwowa niech będzie dla was
wsparciem i niech przyniesie wam pełnię łask”. Tego dnia odwiedzaliśmy również
katedrę grecko-katolicką, cerkiew prawosławną i kościół ormiański. W miejscu
centralnym miasta, pełnego przepięknych pomników architektury, stanęliśmy przed
statuą Niepokalanej z fontanną żywej wody, a kilkanaście metrów dalej podziwialiśmy
pomnik Adama Mickiewicza.
Następnego dnia, 7 lipca, udaliśmy się na Mszę św. do katedry. Mieliśmy
okazję posłuchania opowieści o katedrze i sytuacji kościoła lwowskiego z ust samego
ordynariusza miejsca, Ks. abpa Mieczysława Mokrzyckiego, który przemawiał do
większej grupy Polaków z Bydgoszczy. Wspominał o tym, jak trudne są rozmowy
nawet z członkami hierarchii kościoła grecko-katolickiego. W słowach tych była
też ufność, że prowadzone pertraktacje – dotyczące głównie przekazywanych kościołów
– skończą się ostatecznie pomyślnie. Wspomniał, że z 23 kościołów miasta
należących kiedyś do kościoła katolickiego tylko 7 zostało oddanych katolikom.
Po południu tego dnia udaliśmy się na Cmentarz Łyczakowski, gdzie znajduje
się cmentarz „Polskich Orląt”, miejsce w którym widać wyraźnie, jak trudne
są w tym kraju stosunki ukraińsko-polskie. Na Łuku Triumfalnym cmentarza były
umieszczone dwa lwy z podpisami „Zawsze wierny” – „Tobie, Polsko”. Nad jednym
z nich była tarcza miasta Lwowa, a na drugim tarcza z godłem Polski. W czasach
powojennych, gdy te tereny pozostały poza granicami Polski, lwy zostały usunięte
z cmentarza i przeniesione na rogatki miasta; usunięto napisy wskazujące na powiązania
z Polską. Wracając z cmentarza wstąpiliśmy do dawnego kościoła Księży
Zmartwychwstańców, oddanego teraz przez władze miasta zielonoświątkowcom. Księżom Zmartwychwstańcom
przydzielono inne miejsce na obrzeżu miasta (Lwów-Zboiska), gdzie od 14 lat ks. Andrzej
Jagiełka trudzi się przy budowie nowego kościoła pod wezwaniem Matki Bożej Nieustającej Pomocy
i tworzeniu wspólnoty parafialnej. Wieczorem tego dnia, w miejscu naszego zamieszkania we Lwowie, dzieliliśmy się w pielgrzymkowym gronie naszymi przeżyciami i przemyśleniami.
Często powracały zdania o wielkich cierpieniach mieszkających na tych
terenach ludzi, prawdziwych męczennikach, prześladowaniach z powodu wiary
w Chrystusa i z powodu swej przynależności do Polski. Był też podziw dla ludzi,
którzy żyjąc w trudnych warunkach ekonomicznych, w biedzie i niedostatku tyle
energii i środków inwestują w odbudowę świątyń, w odnawianie struktur Kościoła,
w ewangelizację i głoszenie z mocą Chrystusa. Na ogromny szacunek zasługuje zaangażowanie
kapłanów, którzy nie tylko zajmują się pracą duszpasterską, ale często
sami angażują się do prac budowlanych, do wszystkiego, co przyspiesza możliwość
korzystania z odbudowywanych obiektów sakralnych, biorąc też na siebie troskę
o potrzebne środki fi nansowe. I z pewnością potrzebna jest modlitwa za ten kraj
i za dzieło Ruchu, które obejmuje nie tylko diecezję kamieniecko-podolską, ale całą
Ukrainę i promieniuje na tereny wschodniej Europy. Słuszne i potrzebne jest także
wspieranie Centrum w Gwardyjsku na wszelkie sposoby: przez pomoc materialną,
utrzymywanie kontaktów i modlitwę.
W piątek, 8 lipca, po Mszy św. w kościele św. Antoniego u Franciszkanów,
rozpoczął się nasz powrót do Polski. Na przejściu granicznym spędziliśmy tym
razem prawie cztery godziny. Przez Przemyśl i Rzeszów dotarliśmy do Krakowa,
gdzie przenocowaliśmy w naszym oazowym domu przy ul. Królowej Jadwigi.
W sobotę, 9 lipca, dziękując i błogosławiąc naszego Pana dotarliśmy szczęśliwie
do Carlsbergu, ubogaceni o nowe doświadczenia, zachęceni do troski o nasze
siostry i naszych braci na Ukrainie, umocnieni świadectwem ich głębokiej wiary.
Chwała Panu!
Magnificat!
Alleluja!

Uczestniczka pielgrzymki
Gizela Skop

Podobne artykuły